Forum zagadamy Cię na śmierć! ;D Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Magia Świąt

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zagadamy Cię na śmierć! ;D Strona Główna -> Jednoczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Livia
stała bywalczyni
stała bywalczyni



Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: O-ca

PostWysłany: Pon 8:25, 24 Gru 2007    Temat postu: Magia Świąt

Szprotka mnie przekonała i postanowiłam wstawić na forum jednoczęściówkę, która ma w sobie coś ze świąt... Mam nadzieję, że nie jest taka zła i może niektórym z was się spodoba, Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i życzę WESOŁYCH ŚWIĄT! Dłuższych życzeń może nie będę składać, bo bym się tylko ośmieszyła...
________________________________________________

Święta Bożonarodzeniowe, dla większości ludzi czas szczerego śmiechu, odpoczynek, rodzinne spotkanie. On nie należał do osób, które specjalnie cieszyłyby się z powodu nadchodzącej wigilii. Co było tego powodem? Brak rodziny? Może raczej brak miejsca, w którym mógłby spędzić to wspaniałe święto? Nie, ten chłopak miał i jedno, i drugie. Mieszkał w dużym apartamencie, w nowo wybudowanym wieżowcu. Miał ogromną, bogatą rodzinę. Ojciec biznesmen. Matka, dość znana projektantka mody. Siostra? Tak, miał ją, brata również. Ona, najstarsza z rodzeństwa, ożeniła się z pewnym dżentelmenem z dobrej dzielnicy, a brat? On studiował w Akademii Artystycznej. Więc, czego brakowało temu chłopakowi? Brakowało mu tego, co najważniejsze, brakowało mu uczuć. Jego serce stało się nieczułe na cierpienie innych, dlaczego on jeden z tej rodziny wyróżniał się właśnie tym? Na to pytanie, nie potrafi odpowiedzieć, żadna osoba z jego otoczenia, natomiast on sam, czerpiąc z tego przyjemność, milczy. Swój sekret schował gdzieś głęboko w pamięci, tam gdzie obca dłoń ludzka nie ma prawa wstępu. Więc kim był nasz bohater? Co robił, gdzie pracował? Otóż, po przeprowadzce, niecały rok temu, zaczął pracę w firmie ojca. Ten dwudziestodwuletni młodzieniec pochłonięty obowiązkami, nie utrzymywał kontaktu ze starymi znajomymi, nie spotykał nikogo, prócz swoich klientów. Nie dla tego, że nie miał czasu, on po prostu nie chciał z nikim się zaprzyjaźniać. Samotnik pozbawiony serca. Tak można było o nim powiedzieć w kilku słowach.

- Dzień dobry, panie Stankowski – powiedziała starsza kobieta, widząc wchodzącego chłopaka – szukał pana… - nie dokończyła, gdyż Kamil - bo tak miał na imię młodzieniec, uciszył ją, wyciągając ku niej rozłożoną dłoń, co miała oznaczać, by zamilkła. Zrobiła to, nigdy nie pytała o nic, wiedziała, czym może się to skończyć, natychmiastowym zwolnieniem bez słów wytłumaczenia. Nie wiedziała tylko, jak tak młody i przystojny chłopak może być, aż tak oschły w stosunku do innych. Widocznie nie można być idealnym. Trzeba jednak przyznać, że rzeczywiście Kamil obdarowany był niezwykłą urodą. Jego ciemne blond włosy, które układały się niesfornie nad czołem zawsze połyskiwały w promieniach słonecznych. Czysto niebieski kolor tęczówek skrywany zazwyczaj za ciemnymi rzęsami miał w sobie coś tajemniczego, chociaż ten wspaniały efekt psuło zazwyczaj jego zimne spojrzenie, które mówiło mniej więcej „Słuchaj mnie, a może poświęcę ci mój cenny czas”. Ładnie wymodelowany brzuch i tak samo dobrze zarysowane mięśnie rąk, skrywane za ciemnym garniturem tworzyły z niego ideał chłopaka, przynajmniej pod względem wyglądu. Ten wysoki młodzieniec szedł szybko, nie tracąc czasu na rozglądanie się, ominął kobietę, nawet na nią nie spojrzawszy i udał się do windy. Dzisiaj zastępował swojego ojca, miał on do syna pełne zaufanie, zresztą, kto by nie miał, biorąc pod uwagę fakt, iż blondyn całkowicie poświęcał się swojej pracy.
Do południa miał spędzić czas na przesłuchaniu kandydatek na stanowisko sekretarki. Poprzednia, bowiem zdecydowała, że nie będzie tu dłużej pracować. Widocznie przeszkadzała jej postawa Kamila, który wcale nie był starszy od niej, a nie szanował jej i innych. Zachowywał się, jakby był najważniejszym atutem tej firmy i miał, co najmniej, dziesięcioletnie doświadczenie na temat prowadzenia spółki.
Wejście windy właśnie się zamykało, gdy z korytarza wybiegła dziewczyna o długich, brązowych włosach, krzycząc – Chwila, moment, jeszcze ja! – uniemożliwiła zamknięcie windy, wkładając czubek buta w już niewielką przestrzeń pomiędzy dwoma stronami metalowych drzwi. Wyglądała dość śmiesznie z rozczochranymi włosami i zbyt długą grzywką oraz białą koszulką zapiętą krzywo na guziki i pogniecioną, czarną spódniczką. Winda ponownie otworzyła się i brunetka weszła spokojnie do środka, chłopak natomiast przewrócił pobłażliwie oczami. – Na, które piętro? – spytała dziewczyna, spoglądając w stronę Kamila – Dziesiąte – odpowiedział krótko chłopak, wpatrując się w przestrzeń przed nim – Jaki zbieg okoliczności, ja tez właśnie na to samo piętro. Tak właściwie poszłabym schodami, ale niestety jestem spóźniona i… - blondyn nie słuchał jej, przycisnął guzik z liczbą dziesięć i zaczął obserwację zmieniającego się numerka. – A pan gdzie idzie? – spytała z zaciekawieniem dziewczyna, nie spuszczając wzroku z Kamila. Ten jednak spojrzał na nią, wpatrując się przez chwilę w jej zielone oczy, po czym powrócił do poprzedniej czynności, nie odpowiadając. – Hm? – nieznajoma widocznie się niecierpliwiła. Blondynowi przeszło przez myśl, że muszą wymienić windy, te są stanowczo za wolne. Przez następne dwie sekundy panowała cisza, dopóki między siódmym, a ósmym piętrem coś nie skrzypnęło. Winda zatrzymała się gwałtownie, zwalając z nóg młodą kobietę, Kamil zdążył złapać się barierki, co go uratowało przed upadkiem. Teraz był już pewien, że tę windę należy niezwłocznie wymienić. Chłopak nie zamierzał pomóc dziewczynie wstać, poczekał, aż sama to zrobi – Zatrzymała się? - tym razem nie mógł już zignorować jej pytania – Najwyraźniej tak – powiedział niezbyt przyjaznym tonem - Nie, to niemożliwe, ja muszę wyjść. Halo! Jest tam kto?! – dziewczyna zaczęła walić pięściami w metal i wykrzykiwać różne zdania – Pomocy! – jęknęła nieco głośniej – To nic nie da – stwierdził obojętnie chłopak, opierając się o ścianę – A to niby czemu? – spytała zielonooka, spoglądając na towarzysza i czekając na odpowiedź – Bo jedyną osobą pracującą w tych godzinach jest kobieta na dole i ochroniarz stojący przed biurem… – chłopak zdawał się być opanowany, jednak wewnątrz wszystko mówiło mu, że jak najszybciej musi wydostać się z tej głupiej windy. Co z przesłuchaniem? Gdyby było to popołudnie, wszyscy byliby już w pracy i na pewno ktoś zauważyłby, że jedna z wind nie działa. Tymczasem inni pracownicy, nie licząc tych wymienionych przez niego przed chwilą, zaczynali pracę dopiero od ósmej, więc najwcześniej za godzinę ktoś zorientuje się, że szefa nie ma w biurze. Pracowniczka na parterze nie chodziła na inne piętra, a ochroniarz nie mógł opuścić swojego stanowiska przed wejściem do budynku. Do tego jeszcze jego komórka została wczoraj na stole z papierami i dobrze wiedział, że popełnił błąd, nie zabierając jej wczorajszego wieczoru. A może ta dziewczyna ma telefon? – Masz telefon? – spytał blondyn – Mów mi Sylwia – młodzieńca akurat w tej chwili najmniej obchodziło, jak ma zwracać się do niej – Masz, czy nie? – nie co zirytowany spytał ją ponownie. – Nie! – dziewczyna zsunęła się po ścianie i opadła na podłogę – Gdybym miała, myślisz, że trzymałabym go nadal w torebce… której nawiasem mówiąc również nie posiadam?! – no dobrze, ona także ma słabe nerwy, cóż chyba będą zdani na własne towarzystwo, przynajmniej przez tą jedna godzinę – Kamil – burknął blondyn siadając obok dziewczyny.
- Skąd wiesz, że nikogo nie ma? – dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę, odgarniając brązowe pasma włosów za ucho – Pracuję tu – powiedział zgodnie z prawdą Kamil, nie mając zamiaru otwierać się przed nieznajomą – Tak? Jako kto? Może jesteś jakimś informatykiem, albo ochroniarzem, albo… - młodzieniec przerwał jej – Wolałem już, kiedy byłaś opryskliwa – stwierdził Kamil – Dziwny z ciebie gość, więc, jak, kim jesteś? – spytała ponownie
- Człowiekiem – czy ona musi być taka ciekawa, lepiej by było gdyby zamilkła na chwilę
- Dobrze wiesz, że nie o to pytam
- Nie? A o co?
- Ehh… niemiły jesteś, wiesz?
- Czy ty na prawdę nie możesz na chwilę zamilknąć?
- Czemu miałabym to robić? – dziewczyna najwyraźniej nie załapała iluzji
- Żebym w końcu miał spokój – chłopak westchnął
- W porządku – zielonooka wstała, pod pachą ciągle trzymała jakieś papiery, teraz położyła je na ziemi, a z kieszonki na piersi bluzki wyjęła małe lusterko
- Kurcze, jak ja wyglądam, nawet nie miałam czasu się porządnie ubrać – stwierdziła
- Miałaś siedzieć cicho
- Oj, najmocniej przepraszam wielmożnego pana – powiedziała sarkastycznie brunetka
- Dobra, widzę, że na nic zdają się moje prośby…
- To były prośby? Nie chcę w takim razie słyszeć od ciebie rozkazów… nigdy – dodała po chwili zastanowienia
- Nie martw się, nie będzie takiej potrzeby – Kamil był znudzony, i to bardzo
- Odwróć się – to zdanie trochę zdziwiło blondyna
- Co? – głupie pytanie, no ale…
- Na chwilę – dziewczyna wzruszyła ramionami, a Kamil natomiast posłusznie odwrócił głowę w przeciwnym kierunku, po chwili coś mu wpadło do głowy, więc spojrzał na dziewczynę, chcąc coś powiedzieć. W tej chwili ona rozpinała bluzkę, chciała najwyraźniej doprowadzić się do normalnego stanu, zaczyniwszy od dobrego zapięcia guzików. Chłopak poczuł się głupio i z powrotem odwrócił wzrok, dziewczyna nie zauważyła jego spojrzenia. Być może był bez serca, ale nie należał do bzdurnych podglądaczy.
- Już – usłyszał głos dziewczyny, po upływie kilku sekund. Popatrzył na dziewczynę, teraz próbowała wyprostować spódniczkę, która marszczyła się w niektórych miejscach
- Nie lepiej byłoby wyprasować ją w domu? – Kamil obserwował dziewczynę, zaklinając się w duchu, że wsiadł właśnie do tej windy. Jakby nie mógł skorzystać z tej, która była kilka metrów dalej. – Uwierz mi, zrobiłabym to, gdybym tylko miała czas. – dziewczyna przestała prostować ubranie. Teraz zajęła się włosami, przeczesała je palcami i zebrała grzywkę do góry, następnie wzięła czarną wsuwkę, która przypięta była do spódnicy i spięła nią włosy.
- Ehh… i jak?
- Fatalnie – chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwała Sylwia, popatrzyła wrogo na blondyna, ale nie odezwała się – Dlaczego ci się tak spieszy? – chłopak podtrzymywał rozmowę, może nie była ona zbyt ciekawa, ale lepsze to, niż siedzenie w ciszy, bo co niby innego mógł robić? Miał tylko nadzieję, że dziewczyna nie rozgada się zbytnio, tego wprost nie cierpiał, gdy ktoś gadał bez końca o czymś niemającym jakiegoś konkretnego celu.
- Idę na przesłuchanie w sprawie pracy – chłopak spojrzał na nią z nieukrywanym zainteresowaniem – Sekretarka, tak? – dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie, ale za chwilę na jej twarzy pojawił się lekko widoczny uśmiech – Dobrze poinformowani są tutejsi pracownicy… Widziałeś tę choinkę na dole? Jest piękna – tak, rzeczywiście, za wejściem do budynku stała ogromna drzewko przyozdobione w kolorowe bombki i złote łańcuchy, właściwie Kamil zastanawiał się, po co to wszystko. Te wstążki zwisające z sufitu, gwiazdki poprzylepiane na ścianach, światełka w każdym korytarzu… Gdzie by nie spojrzeć wzrok chłopaka napotykał na białą watę przyozdabiającą pomieszczenie i wielkie bombki zawieszone we wszystkich możliwych miejscach. Cały budynek przepełniony był zbędnymi, według niego kolorowymi świecidełkami.
- Bo ja wiem – „No tak, teraz rozmowa przechodzi na święta, jak tak dalej pójdzie to nie wytrzymam” pomyślał chłopak i spojrzał na zegarek, siedzieli tu dopiero jakieś 15 minut
- Bo ja wiem? Ta choinka jest wspaniała, taka wielka i tak ładnie wystrojona, a do tego wokół niej jest pełno waty i sztuczne zwierzątka leśne i…
- Naprawdę mało mnie to obchodzi – powiedział chłopak z irytacją w głosie
- Nie lubisz świąt? – zdziwiła się Sylwia, dla niej było nie do pomyślenia, żeby ktoś nie przepadał za wigilią… przecież wspaniała była świadomość, że istnieją takie dni, w których cała rodzina spotyka się przy stole, spożywają razem posiłek, dzielą się opłatkiem, gawędzą wesoło, śpiewają kolędy, to pozwalało wzmacniać więź między domownikami.
- Nie, nie lubię. Mogę, no nie? – chłopak tracił cierpliwość, tą dziewczynę nie powinien obchodzić fakt, że on nie cierpi Bożego Narodzenia i całego tego przedświątecznego zamieszania. – Przecież ten mile spędzony czas podczas świąt jest uroczy, ludzie są dla siebie mili, wszyscy… - dziewczyna ciągnęła dalej, nie zwracając uwagi na odpowiedź chłopaka
- Zachowujesz się, jak dziecko, naprawdę myślisz, że wszystko jest tak wspaniałe? Skończmy ten temat…
- Jesteś okropny, to ty zachowujesz się głupio. Święta pozwalają zbliżyć do siebie osoby, są czasem, kiedy wszyscy zapominają, choć przez chwilę o swoich problemach, cieszą się chwilą, są szczęśliwi, na ich twarzach pojawia się wspaniały uśmiech, a w oczach widać iskierki szczęścia – dziewczyna nie dawała za wygraną, mówiła coraz szybciej i głośniej, wymachiwała rękami, widać było, że dla niej Boże Narodzenie jest ważne – Zamknij się! – chłopak podniósł się i spojrzał wrogo na dziewczynę, zauważył, że do jej oczu napływają łzy, po chwili drobne strużki słonej wody spływały jej po policzkach. Nie wiadomo, czemu Kamil poczuł ukłucie w sercu. Czy jest mu żal dziewczyny? Nie, to niemożliwe, przecież to jest głupia panienka z miasta. Choć trzeba przyznać, że miała niezły charakter, nikt, z kim rozmawiał nie potrafił sprzeciwić się Kamilowi, a ta dziewczyna nie dość, że mówiła szczerze, co myśli, to jeszcze zaskakiwała go swoimi odpowiedziami. Nawet sekretarka, która postanowiła odejść nie miała odwagi podnosić głosu na Kamila. Chłopak położył prawą dłoń na metalowych drzwiach, marząc, aby te otworzyły się, nie chciał patrzeć na dziewczynę. – Frajer! – szepnęła Sylwia siadając z powrotem na zimnej podłodze. Kamil spojrzał na nią, wytarła łzy i siedziała spokojnie, przyglądając się mu. – Przepraszam – właściwie blondyn nie wiedział, dlaczego to powiedział, nigdy tego nie robił. Więc dlaczego teraz? Usiadł z powrotem obok dziewczyny. Siedząc na ziemi oparł ręce na kolanach i spuścił głowę na dół. Czuł spojrzenie dziewczyny na sobie, jednak nie odezwał się. Ściągnął marynarkę i położył ją na podłogę, przez chwilę jego spojrzenie zetknęło się z nią, ale po chwili wrócił do poprzedniej pozycji – Masz ładne oczy – powiedziała Sylwia, która najwyraźniej nie czuła już gniewu. Kamil spojrzał na nią i uśmiechnął się, uśmiech był niemal niewidoczny. Nie pamiętał już, kiedy ktoś powiedział mu jakiś komplement, ta dziewczyna była niezwykła, taka nieprzewidywalna. – Dziwna jesteś – tym razem to dziewczyna uśmiechnęła się, ukazując swoje białe zęby – Dobrze mi z tym. – w tej chwili obydwoje usłyszeli jakiś dziwny odgłos i winda ruszyła – W końcu! – wykrzyknęła dziewczyna, a chłopak tylko wstał i sięgnął po marynarkę, aby po chwili wyjść ze znienawidzonej przez niego windy, ruszył szybkim krokiem w stronę gabinetu, nie patrzył na Sylwię, po prostu poszedł sobie.
Usiadł na fotelu przy biurku i spojrzał na zegarek, dwadzieścia minut po ósmej, no super, na pewno wszystkie kandydatki na stanowisko sekretarki już sobie poszły. W tym momencie usłyszał pukanie i do biura weszła Sylwia. – Co?! – krzyknęła na wejściu, spojrzawszy na chłopaka – To jakiś żart, no nie? Nie pracujesz na tej posadzie? – dziewczyna nie ukrywała zdziwienia, podeszła do biurka, opierając obie dłonie na stoliku – Wręcz przeciwnie, pracuję właśnie na TEJ POSADZIE – blondyn podkreślił dwa ostatnie słowa – No super, a ja wyzywałam cię od frajerów… – dziewczyna westchnęła i usiadła na krześle – …więc raczej mogę sobie pomarzyć o tej pracy, nie? – dziewczyna nałożyła nogę na nogę i spojrzała wyczekująco na chłopaka. – Niestety, ale jestem zmuszony cię przyjąć, wszyscy inni dawno sobie poszli. – blondyn przeglądał papiery na stoliku, nie patrząc na brunetkę – Jest! Dzięki, nie będziesz żałował! Zobaczysz!
- Dobra, a teraz idź do biura obok, tam będziesz pracować
- Już?
- A co ty myślałaś? Że będziesz siedzieć bezczynnie w domu? – chłopak drwił sobie z brunetki
- Ale ja…
- Jedyne, co masz robić to odbierać telefony i informować mnie o ewentualnych spotkaniach, jakby ktoś zadzwonił, a ty nie będziesz wiedziała, co masz powiedzieć przełącz na moją linię i spytaj się mnie, zapisuj wszystko w notesie, resztę wytłumaczy ci chłopak z informacji, pomoże ci on na początku
- Eee… ok., cześć – powiedziała dziewczyna odwracając się, zanim wyszła usłyszała jeszcze, jak Kamil mówi „Do widzenia”. Ależ ten chłopak był irytujący, taki arogancki, tylko nie wiadomo, czemu Sylwii podobała się w blondynie ta zadziorność.

Dzisiaj był ostatni dzień roboczy, później miały być święta a budynek firmy na ten czas planowano zamknąć, wszyscy cieszyli się z nadchodzących świąt, tylko Kamil siedział znudzony w biurze i obserwował spadające płatki śniegu za oknem. Za niecałą godzinę skończy pracę i uda się do domu, jeszcze nie wiedział, co zrobi potem. Przez całą tą godzinę siedział bezczynnie w fotelu, bawiąc się długopisem.
– Wesołych Świąt! – krzyknęła Sylwia, wchodząc do biura Kamila – nie wiadomo, czy potem cię jeszcze spotkam, więc wolę teraz złożyć życzenia. Zdrowia, szczęścia, pomyślności, góry prezentów pod choinką, wspaniałych gości przy wigilijnym stole i czego tam jeszcze chcesz… nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń – dziewczyna miała na sobie czerwoną czapkę, a w ręce trzymała czekoladę, którą teraz podała Kamilowi – I co? Nie złożysz mi życzeń? – spytała, stojąc przed chłopakiem – A, taa, jasne. Wszystkiego najlepszego – dziewczyna dziwnie spojrzała na niego – To zabrzmiało, jakbyś był na przyjęciu urodzinowym – stwierdziła Sylwia, siadając na krześle – Tak, więc poznałaś osobę, która gorzej od ciebie radzi sobie z życzeniami… Nie masz nic do roboty?
- Już skończyłam pracę, ty też – powiedziała wesoło – nareszcie wolne!
- Jeśli możesz to wyjdź z mojego biura i udaj się, gdzie tam chcesz
- A ty? Nie idziesz? – brunetka wstała i obserwowała blondyna
- Nie, a teraz do widzenia – chłopak wypchnął dziewczynę na korytarz
- Do zobaczenia – Sylwia minęła starszą panią i zniknęła za zakrętem, a blondyn natomiast sięgnął po płaszcz wiszący na wieszaku i zamykając za sobą drzwi do biura, powędrował w stronę schodów. Wolał nie ryzykować zjazdu windą.
Wyszedł na zewnątrz, przechodząc przez ulicę zapinał guziki przy odzieży. Nie zauważył nadjeżdżającej ciężarówki, dopiero, gry kierowca tira zatrąbił, chłopak podniósł głowę, jednak nie poruszył się, stał na jezdni, wpatrując się w samochód. Czas stanął w miejscu, Kamil przypomniał sobie, jak rok temu zginęła jego dziewczyna potrącona przez kierowcę ciężarówki, to go sparaliżowało, nie mógł się ruszyć. Ciągle pamiętał, jak dziewczyna bezwładnie opadła na jezdnię, a wokół niej tworzyła się kałuża krwi. On stał z boku, nie mogąc nic zrobić. To, dlatego nie cierpiał świąt, właśnie w dzień wigilii stał się ten wypadek. Kierowca spieszył się do domu i nie zauważył przechodzącej dziewczyny. Kamil obwiniał się za to, że nie pomógł jej wtedy, że nie krzyknął do niej, przecież widział nadjeżdżający pojazd.
- Uważaj! – Sylwia popchnęła chłopaka i razem z nim upadła na chodnik, chłopak dopiero teraz oprzytomniał, dzięki bogu, że ta dziewczyna zareagowała tak szybko, inaczej leżałby martwy na ulicy – Dzię… Dzięki – dziewczyna zarumieniła się, nadal leżała na Kamilu, żeby wybrnąć z całej tej sytuacji odezwała się – Czy ty chcesz doprowadzić mnie do zawału? U kogo bym pracowała, gdyby cię nie było, hm? – no tak, już od jakiegoś czasu to on był właścicielem firmy, ojciec, bowiem udał się na przedwczesną emeryturę i jako, że on był wcześniej na stanowisku zastępcy szefa stał teraz na czele firmy.
Sylwia wstała i podała rękę Kamilowi, ten tylko wymamrotał „Dam sobie sam radę”, po czym stanął przed nią. – Nic ci nie jest? – spytała z zatroskana miną – Nie, nic – Z tą niepewną miną dziewczyna wyglądała tak słodko, kręcone włosy nachodziły na twarz, a oczy błyszczały się niczym dwie perełki. Chłopak odgarnął włosy z czoła Sylwii i przybliżył się do dziewczyny, ta spojrzała mu głęboko w oczy i już po chwili obydwoje zajęci byli oddawaniem pocałunków. Podczas czułości blondyn zastanawiał się, nad tym, czy to czas, żeby w końcu zapomniał o przeszłości, żeby zapomniał o tym cholernym wypadku. Teraz przytulił brunetkę, wyszeptał jej do ucha jedno słowo –Dziękuję
- Za co? – dziewczyna odsunęła się trochę od chłopaka i spojrzała w niebieskie tęczówki.
- Ze pozwoliłaś mi zrozumieć, czym są święta.

Minęły już dwa dni od momentu, gdy Kamil zbliżył się do brunetki. Od tego czasu jego życie odwróciło się do góry nogami, nie wiadomo, czemu ta dziewczyna pozytywnie na niego wpływała. Opowiadała mu o tym, jakie to Boże Narodzenie wspaniałe i, jak mile można je spędzić. Z początku, przed tym wydarzeniem na ulicy denerwowały go te rozmowy, ale nie można było nie zauważyć, że od czasu, gdy Sylwia uratowała go wtedy na jezdni, stał się milszy dla innych. Może po prostu przekonał się, że nie opłaca się być niemiłym? Zmienił się, ludzie zaczęli postrzegać go inaczej, zagadywali do niego, urządzali miłe pogawędki, najdziwniejsze było to, że jemu wcale to nie przeszkadzało. Jak to możliwe, żeby człowiek zmienił się, aż tak w ciągu dwóch dni? Kamil sam tego nie wiedział, ale cieszył się, że poznał osobę, która wytrzymała z nim dłużej niż dziesięć minut. No dobra, w sumie to on zawsze komplikował sprawy, ale wtedy jakoś nie przeszkadzała mu samotność. Czy w takim razie teraz mu przeszkadza? Może powinien spędzić te święta z rodziną? Czy to jest dobre wyjście? Chyba warto spróbować. Chłopak postanowił, że pojedzie do rodziny, nic na tym w końcu nie traci…

I pomyśleć, że poznanie jednej osoby może tak namieszać w życiu innego człowieka. Z nieznośnego chłopaka o zarozumiałym charakterze blondyn zmienił się w sympatyczną i lubianą przez innych osobę. Nie raz jeszcze inni przekonali się o tym, że jest to człowiek o dobrym sercu, stał się otwarty, miły. W firmie głośno było o tym, że niebawem weźmie ślub z Sylwią, w końcu minęło już pół roku od momentu, gdy spotkali się po raz pierwszy. Już od jakiegoś czasu byli ze sobą i postanowili zawrzeć małżeństwo. W wigilijną noc Sylwia urodziła mu syna. Czy to nie przypadek? Kamil w przeszłości stracił osobę, którą kochał właśnie w noc wigilijną, a teraz zyskał w zamian życie dziecka, swojego dziecka…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
szprotka
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Lip 2007
Posty: 1665
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zbąszynek

PostWysłany: Pon 15:39, 24 Gru 2007    Temat postu:

Śliczne. Widać, że Ty i DoNova to siostry ;d obie macie talent do pisania Wink
"i czego tam jeszcze chcesz… nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń" dokładnie tak samo mowie xD
Już sobie na początku jak spotkali się w tej windzie pomyslałam, że pewnie będą razem^ ;d


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez szprotka dnia Pon 15:41, 24 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Livia
stała bywalczyni
stała bywalczyni



Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: O-ca

PostWysłany: Wto 10:34, 25 Gru 2007    Temat postu:

szprotka napisał:
Śliczne. Widać, że Ty i DoNova to siostry ;d obie macie talent do pisania Wink
"i czego tam jeszcze chcesz… nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń" dokładnie tak samo mowie xD
Już sobie na początku jak spotkali się w tej windzie pomyslałam, że pewnie będą razem^ ;d


No widzisz... przewidywalna strasznie jestem ;] Dzięki za miłą opinię


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum zagadamy Cię na śmierć! ;D Strona Główna -> Jednoczęściówki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island